piątek, 27 lutego 2015

Rozdział 5

Leżałam cały czas w łóżku i wpatrywałam się w białe ściany pokoju. Zdrzemnęłam się kilka razy bo byłam tu zamknięta. Od wyjścia Zayn'a minęło chyba kilka godzin. Nie wiem, nie ma tu zegarka ani okna. Po prostu duży pokój z drzwiami, białymi ścianami i gigantycznym łóżkiem. I nic więcej.
W głowie mi siedziała ta piosenka którą puścił Zayn. Zaczęłam ją nucić.
- I wanna fuck you like an animal/ I wanna feel you from the inside/ I wanna fuck you like an animal, My whole existence.. - zamilkłam słysząc jak drzwi się otwierają. Zerknęłam za siebie licząc że ujrzę Zayn'a ale moim oczom ukazał się blondyn. Niall.
- Cześć - mruknął. Niósł tacę z jedzeniem. Postawił ją na łóżku przede mną - Smacznego.
- Niall - odwrócił się - Niall, tak? - kiwnął głową - Czy mógłbyś mi dać coś do ubrania?
- Przecież jest ciepło.
- Ale siedzę tu naga. Nie za bardzo mi to odpowiada..
- Zayn'owi na pewno odpowiada bardziej.
- Nie ma go tu. I na pewno na razie nie będzie. Zrozum, Wam, facetom odpowiada gdy chodzimy nagie, ale to jest krępujące paradować z cyckami na wierzchu.
- Inne mają tak cały czas. Muszą jak ty to powiedziałaś 'paradować z cyckami na wierzchu' przed mężczyznami, a ty możesz tak tylko do samej siebie. Doceń to.
- Skoro uważasz że one mają gorzej to czemu nic z tym nie zrobisz? Myślę że tobie nie jest obojętne to jak Zayn krzywdzi nas. Możesz nam pomóc!
- Nie mogę! - warknął. Wzdrygnęłam się na jego nagły, ostry ton - Nie mogę nic zrobić, do cholery! Gdybym mógł już dawno bym to zrobił. Nie rozumiesz?! - wyszedł trzaskając drzwiami. Wbiłam wzrok w tacę z jedzeniem. Sałatka. Hmmm.. okay.

You gotta spend some time, Love. / musisz spędzić trochę czasu, kochanie
You gotta spend some time with me. / musisz spędzić trochę czasu ze mną
And I know that you'll find, love / i wiem że zdasz sobie sprawę, kochanie
I will possess your heart. / zdobędę twoje serce
I will possess your heart. / zdobędę twoje serce
I will possess your heart. / zdobędę twoje serce
I won't let you... let me down... so easily. / nie pozwolę ci... mnie zostawić... tak łatwo
So easily. / tak łatwo
Obudziłam się słysząc wkurwiony głos Zayn'a. Zamrugałam kilka razy i usiadłam na łóżku. Przerażona obserwowałam jak podchodzi do łóżka.
- Co się gapisz? - warknął ściągając koszulę. Jego oczy ciskały błyskawice. Pokręciłam przerażona głową i spuściłam wzrok. Zdjął spodnie i czekał na mnie wyczekująco. Gdy wreszcie się domyśliłam o co mu chodzi położyłam się i zacisnęłam powieki. Na pewno nie będzie taki jak ostatnim razem. Jest wściekły. Zamierza wyładować się na mnie. Gdy wchodzi we mnie mocno krzyczę i zaciskam dłonie na jego ramionach. Nie mogę powstrzymać łez które ściekają po mojej twarzy.
- Błagam.. Zayn, proszę, przestań.. - zawyłam z bólu usiadł na mnie i pieprzył mnie. Spoliczkował mnie.
- Zamknij się dziwko - warknął. Odwróciłam głowę i wcisnęłam ją w poduszkę - Masz milczeć suko. Nie chcę słyszeć twojego płaczu bo on mnie gówno obchodzi.
Słowa boją najbardziej.
Gdy ostatnim razem uprawialiśmy seks, uznałam że nie jest taki zły mimo tego co mi robi. Ale teraz.. Wiem że jest potworem. Jestem głupia, jak mogłam chociaż na chwilę w to zwątpić.

Przesunęłam palcami po posiniaczonych udach. Wyszedł gdy skończył a ja dopiero po dłuższym czasie odważyłam się spojrzeć na swoje dolne partie. Zacisnęłam powieki bo nie mogę już więcej płakać. Na prześcieradle była krew. Moja krew. Zerwałam je z łóżka i rzuciłam w kąt. Ale materac też miał czerwone plamy. Załkałam i wstałam z łóżka ignorując ból. Złapałam za materac i zrzuciłam go ze stelaża. Usiadłam na odwróconym materacu leżącym na podłodze. Położyłam się na boku i skuliłam, podciągając kolana do brzucha. Zaczęłam płakać. Wkrótce krzyczeć.
- Coś ty zrobiła - ktoś wszedł do pomieszczenia. Złapał mnie za ramiona podnosząc z materaca. Zaczęłam się szarpać nawet nie otwierając oczu - Michelle! Michelle szybko! - stukot szpilek. Unieruchomiono mnie. Poczułam igłę, potem zaczęło mi się robić ciemno w głowie. Odleciałam.

Sznurki wokół moich nadgarstków skutecznie ograniczyły mi ruchu. Machałam nogami jakby to miało cokolwiek mi pomóc.
- Rozwiążcie mnie! - wrzasnęłam - Rozwiążcie do cholery! Roz.Wiąż.Cie! - drzwi otworzyły się z trzaskiem.
- Przestań drzeć ten psyk! - jakiś facet pochylił się nade mną i zgromił mnie wzrokiem.
- Że niby ma mnie to przestraszyć? - prychnęłam. Jedyne czego się boję to Zayn.
- Powinno.
- Jeżeli chcesz mnie straszyć. Powinieneś być wysokim, przystojnym mulatem z kruczoczarnymi włosami.
- Zrozum, bądź mną. To znaczy nigdy nie będziesz, ale możesz się starać - Zayn stanął obok chłopaka i posłał mi uśmiech tylko nie zdołałam go rozszyfrować. Czy jest kpiący, niebezpieczny czy taki prawdziwy - Spadaj Josh - facet wyszedł posłusznie zamykając za sobą drzwi - A więc jedynym czego się boisz się to ja?
Ale ja chyba tego nie powiedziałam na głos.. On czyta mi w myślach?
- Wiesz, naszła mnie taka myśl - jeżeli od razu nie chce mnie gwałcić to chyba ma dobry w miarę i na razie humor - A raczej pytanie.
- Słucham.
- Co jak dostaniemy okres?
Liczyłam na atak śmiechu z jego strony ale nie.
- Pamiętasz zabieg ginekologiczny który przeszłaś od razu gdy tu się znalazłaś? - pokiwałam niepewnie głową - Było to ogólne sprawdzenie czy żadna z Was nie jest na coś chora ale i też podwiązywanie jajników, taka jakby sterylizacja czy coś.
Otworzyłam ze zdziwienia usta.
- Pozbawiliście nas wszystkie możliwości zajścia w ciążę - wyszeptałam.
- A to równa się zatrzymaniem okresu. Nie ma problemu.
- Odebraliście nam nasze kobiecości - czułam wzbierającą złość - Jak mogłeś coś takiego wymyślić?!
- Kobiecość to też piersi i..
- Nie, bycie kobietą nie jest zależne tylko od cycków i cipki. To możliwość wydania na świat dziecka!
- Gadasz jak pokręcona.
- To ty jesteś popieprzony! - chciałam go kopnąć ale mam za mały rozstaw nóg a on stoi za daleko - Odebrać kobiecie to co czyni ją kobietą, chcąc na niej zarobić?! To gorsze niż byś tylko nas sprzedawał! Ciesz się że twoja matka nie trafiła w ręce kogoś takiego jak ty! - to był moment jak usiadł na mnie i zaczął bić. Nie policzkować. Bić. Okładał mnie pięściami. Z bólu prawie straciłam przytomność, ale nie, gdybym odleciała to byłoby zbyt piękne.
- Zayn! Zayn kurwa przestań! Zayn proszę, zabijesz ją! - krew zalała mi oczy. Słyszałam tylko jak ktoś go szarpie. Zszedł ze mną. Odwiązują mi nadgarstki. Podnoszą z łóżka. Ten ktoś biegnie. Wreszcie tracę przytomność.

Cieszę się z tego że jestem tu całkowicie sama. Dnie spędzam z pielęgniarką która i tak się do mnie nie odzywa, ale przynajmniej nie jest Zayn'em Malik'iem. I jeszcze te leki przeciwbólowe mmm.. Mogłabym tak już zostać. Nawet przywiązanie do szpitalnego łóżeczka mi nie przeszkadza. Ale wszystko co dobre szybko się kończy. Wkrótce wracam do TEGO pokoju ale przed oczami mam tylko Zayn'a siadającego na mnie i bez powodu zaczynającego mnie bić. Miałam złamany nos i coś tam jeszcze, wiem że moja twarzy była jednym wielkim siniakiem. Malik nie przychodzi kilka dni, może kilka tygodni. Przydałby mi się zegarek. Żebym mogła wiedzieć ile czasu tracę. Ile godzin musi beze mnie przeżyć Kaylee.
Gdy wreszcie przychodzi oczekuję kolejnego bicia ale głaszcze mnie tylko po policzku gdy ja leżałam na łóżku i wpatrywałam się w niego. Nie odezwał się ani słowem po prostu on obserwował mnie a ja jego.
- Czy teraz też chciałbyś mi zrobić to samo? - spytałam w końcu. Patrzył na mnie chwilę. Usiadł na łóżku obok mnie.
- Nie biłem cię bo tak sobie wpadło mi do głowy że rozkwaszę ci twarz. Powiedziałaś coś czego nie powinnaś mówić, ukarałem cię.
- Że jesteś popieprzony? To akurat jest prawdą.
- Nie.
- Więc co? Niech zrozumiem swój błąd.
- Nie mam zamiaru ci tłumaczyć czemu cię ukarałem skoro nie masz pojęcia co nie tak powiedziałaś.
- Bo ty nie chcesz mi zdradzić co było złego w mojej wypowiedzi! Nie dojdziemy do porozumienia przez ciebie!
- Rozmowa skończona - wstał.
- Jak się ruchać chcesz to nie jesteś taki oficjalny.
- A ty taka pyskata.
- Nie mam nic do stracenia.
- Za to Kaylee ma.
- Nie zrobisz jej krzywdy.
- Chcesz się o to założyć?
- Nie mam nic do dania. Wszystko bierzesz bez mojej zgody.
- Co twoje to i moje.
- I tyle w tym temacie - mruknęłam. Prychnął i wyszedł. Dziwne, nie chciał mnie zgwałcić. Pewnie tak mi zmasakrował twarz że nie ma już na mnie ochoty.
Co za strata..

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Drogi Anonimie, naprawdę nie wiedziałam czy ty sobie robisz jaja czy rzeczywiście jest dla ciebie ważna odpowiedź na pytanie z wcześniejszego rozdziału. W sumie to dobrze, bo nie miałam pomysłu na część rozdziału a tak jakoś mi wyszło - odpowiedź na twoje pytanie i do tego rozwinięcie.
Mam nadzieje że odpowiedź udzielona Astrid przez Zayn'a ci pasuje ;)
Pozdrawiam xx

10 komentarzy:

  1. On jest chory! Tak kurewsko chory! Dlaczego on jej to zrobił? Ja pierdolę, mam ochotę go zabić -,-
    Ale i tak rozdział jest fantastyczny ;* nie mogę się doczekać kolejnego ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Zapierdolić Malik'a to mało. Niech w piachu wyląduje.

    OdpowiedzUsuń
  3. Szczerze też byłam trochę ciekawa co się stanie jakby miały okresy. Ale ten malik to świnia. Poopey ma rację, niech w piachu wyląduje

    OdpowiedzUsuń
  4. XD mam mieszane odczucia co do tego rozdziału z jednej strony chce mi się śmiać, z drugiej jestem zła na malika, a z trzeciej cholernie współczuję tym dziewczynom.
    Szczęście że to tylko fikcja ;)
    świetny i czekam nn :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Jak zwykle genialny rozdział, nie mogę doczekać się nexta <3

    Serdecznie zapraszam wszystkich lubiących opowiadania z nutką tajemnicy i fantastyki na opowiadanie Crazy mind oraz jego drugą część, Another mind.
    http://haveyougotcrazymind.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Skurwiel jak mógł zrobić to tym biednym dziewczynom kurwa ale się wściekłam Zaraz mnie rozpierdoli od środka ;-; Wybaczcie za tak wiele przekleństw ale nie mogłam wytrzymać ;-;

    OdpowiedzUsuń
  7. Chcialo mi sie plakac przez to co on jej robi... :c

    OdpowiedzUsuń