- Nie Zayn - powiedziałam w końcu - Nie kochasz mnie. Nie potrafisz kochać.
- Astrid ja..
- Mylisz się. Mylisz zauroczenie z przywłaszczeniem sobie osoby. Bo przywłaszczyłeś mnie sobie.
- Wcale nie - uderzył w drzwi, a ja podskoczyłam przerażona. On mnie nie kocha, jest potworem którego nigdy nie kochano. Nie wie czym jest miłość. Wmawia sobie. Sam interpretuje to pojęcie, na własny, całkowicie pokręcony sposób. Usiadłam na łóżku. Oświeciło mnie. Zajrzałam pod nie i wyjęłam po cichu pudełko po butach z którego wyjęłam pistolet. Wpatrywałam się broń. Przyłożyłam ją sobie do skroni zaciskając oczy i starając się nie płakać. Miałam nacisnąć spust kiedy pomyślałam o Kaylee. Nie mogę jej zostawić, nie z Zaynem. Przeniosłam wzrok na drzwi zastanawiając się czy wciąż tam stoi.
- Mówisz że mnie kochasz. Więc czemu mi to robisz? Czemu mnie bijesz? Czemu mnie gwałcisz? - spytałam zaciskając palce na zimnym pistolecie. Słyszałam jak zsunął się po podłodze i oparł o drzwi.
- Ja.. Nie wiem Astrid. Naprawdę nie wiem.
Zacisnęłam usta i wstałam. Złapałam za klamkę drzwi które o dziwno ustąpiły. Siedział plecami do mnie. Przyłożyłam pistolet o tyłu jego głowy. Zaśmiał się cicho.
- Do zobaczenia w piekle Astrid - wyszeptał, po tych słowach, nacisnęłam spust.
Opadłam na kolana gdy ciało Zayna poleciało bezwiednie na podłogę. Nie mogłam oderwać wzroku od dziury w jego głowie. Usłyszałam krzyk, dopiero po chwili zrozumiałam że to mój własny krzyk. Korytarz był pokryty krwią. Krzyczałam, a po moich policzkach spływały łzy. Zacisnęłam oczy i pociągnęłam się za włosy. Zabiłam człowieka. Zabiłam mojego oprawcę Zayna Malika.
- Astrid? - usłyszałam Kaylee i to jak porusza się klamka.
- Nie! - wrzasnęłam - Nie wychodź Kaylee!
Klamka wróciła na swoje miejsce.
- Co się stało? - spytała swoim wysokim dziecięcym głosikiem.
- Siedź w pokoju Lee. Powiem ci kiedy możesz wyjść, dobrze? Siedź u siebie - rozglądałam się z paniką w oczach. Nie mam pojęcia jak wyprowadzić Lee z domu. Jak mogłam wcześniej nie pomyśleć o tej broni którą dostałam od Tristana. Zabezpieczyłam pistolet i wsunęłam go w jeansy. Złapałam Zayna za koszulkę i pociągnęłam do pokoju. Zamknęłam drzwi od sypialni. Oparłam się o drzwi i znowu rozpłakałam. Usłyszałam jak ktoś wchodzi do domu. Automatycznie sięgnęłam po broń i wycelowałam w osobę. Niall stanął w korytarzu. Zatrzymał wzrok na broni którą ściskałam i mierzyłam w niego. Rozejrzał się po korytarzu.
- A.. Zayn..? - spojrzał się na ścianę pokrytą krwią i niezidentyfikowanymi częściami Zayna.
- Nie żyje - wyszeptałam patrząc mu w oczy.
- Byłem absolutnie pewien że nie miałabyś jaj żeby go zabić, żeby kogokolwiek zabić - powiedział przestępując z nogi na nogę.
- Ale miałam. I nie zawaham się zrobić tego znów - odbezpieczyłam broń. Uniósł ręce w geście kapitulacji. Nienawidzę siebie za to że zabiłam człowieka, za to że celuję do innej żywej istoty. Opuściłam broń i zaczęłam płakać - Wyjdź stąd, wyjdź do cholery.. - wyszeptałam.
- Jesteś niezniszczalna Astrid, przeżyłaś najgorszy horror a i tak potrafiłaś to wytrzymać.
Gdy wyszedł opadłam na kolana nie zważając na to że wszędzie jest krew i tak jestem cała w jego krwi. Schowałam twarz w dłoniach.
Niezniszczalna? Jestem całkowicie zniszczona, już do końca życia będę.
It's time to say Goodbye!
Kończę to fanfiction z kilku powodów, między innymi dlatego że zaczyna się szkoła. Inna sprawa to to że pomysły na to fanfiction są zdecydowanie ograniczone a moja wyobraźnia ma swoje granice i koniec. Mam nadzieje że nie zabijecie mnie za taki koniec choć zdecydowanie się Zaynowi należało, tak? Muszę powiedzieć że ta historia była tylko w połowie napisana tak jak chciałam, początek zdecydowanie wyszedł po mojej myśli, kontynuacja to już na spontan wszystko.
Nie wiem czy będę zakładać nowe opowiadania, na tą chwilę mam w planie jego o Zaynie ale nie wiem czy je zaczynać.
Postaram się w miarę możliwości kontynuować Ravenna oraz historię Carter i Nialla (tytuł jest za długi by go ciągle pisać).
Kocham Was, hug ya x
Ostatni raz ładnie machamy do Astrid i zwłok Zayna, małej Kaylee siedzącej w pokoju i Nialla który sobie poszedł.
Może kiedyś tu wrócicie, może nie.
Czas pokaże :) x
O Boże! Ale to było piękne. To opowiadanie było najcudowniejszym jakie czytałam, a czytałam ich naprawdę sporo. Bardzo zaskoczyłaś mnie tym epilogiem, weszłam sobie na twojego bloga z nadzieją na kolejną cudną część a tu... epilog. Myślałam że znalazłam wreszcie opowiadanie które wciągnie mnie w 100% i oczywiście tak było, szkoda tylko że już się skończyło... szkoda że tak szybko. Oczywiście szanuje twoją decyzję i po prostu muszę się z nią pogodzić. Co do zakończenia było dobre, podoba mi się fakt że zakończyłaś tę historię tak a nie jakimś love happy end. Jednak czegoś mi w tym epilogu brakuje, jest taki jakby płytki i szybki, nie pokazuje w 100% tego co bohaterowie czuli na koniec. A więc genialne opowiadanie, bosko rozpoczęte i cudownie rozwijające się, nie spodobał mi się epilog chodź sam pomysł na niego był bardzo dobry. Dziękuję że pisałaś to opowiadanie, cóż pozostaje mi czekać na kolejne dzieło z pod twojej ręki... Wiem że prowadzisz drugiego bloga Ale tamta historia mnie nie urzeka. Cóż jeszcze raz dziękuję i do zobaczenia <3
OdpowiedzUsuńJak zobaczyłam aktualizację na tym blogu i post, który nazywa się "Epilog", to myślałam, że sobie robisz jaja xD
OdpowiedzUsuńAle jeśli to jest to, czego pragniesz, co postanowiłaś - Unbreakable było moim ulubionym ff wraz z Ravenną i tym o Niallu :)) kochałam to i szkoda, że to się skończyło tak, a nie inaczej ♡♡♡
Cudowny <3
OdpowiedzUsuńNie powiem, że Zyanowi się nie należało.. No ale od razu zabójstwo... Myślałam, że będzie happy end, ale było by wtedy dziwnie gdyby Astrid mu wybaczyła...
Mam jeszcze wiele pytań...
Gdzie poszedł sobie Niall? Co Astrid zrobi ze zwłokami? Czy Kaylee się dowie o zabójstwie? Czy Niall wróci i będzie z Astrid? (mam taką nadzieję od początku)...
Ogólnie przywiązałam się do tego opowiadania i bohaterów... Pewnie wrócę jeszcze do tej historii.
Czekam na kolejne rozdziały o Rav i Li oraz o Carter i Niallu.
Mam nadzieje, że uda ci się napisać jakieś nowe opowiadanie (o Horanie lub Maliku)
Pozdrawiam i życzę weny ;*
Cudowny epilog!
OdpowiedzUsuńSzkoda, że to już koniec :)
Było zajebiście :*
Cudo, cudo i cudo <3
Już koniec??? :/
OdpowiedzUsuńTen blog był naprawdę ciekawy, wspaniały. Nawet nie pomyślałam że Astrid go zabije. Uwielbiam to opowiadanie bo jest wypełnione zwrotami i sama tematyka naprawdę zachęciła mnie. Mam prośbę możesz napisać jakby 2 cześć epilogu byśmy mogli dowiedzieć sie co dalej z kaylee i astrid prosze. Mam dziwna manie zakochiwania sie w twoich blogach dlatego czuje niedosyt :( w każdym bądź razie dziękuje kochana za unbreakable. Kocham xx <3
szkoda,że to już koniec :( to było swietne ff ♥
OdpowiedzUsuńPłakałam.
OdpowiedzUsuń