niedziela, 11 października 2015

Heartbeat - Zayn Malik Fanfiction

Nie wiem czy ktoś tu jeszcze wchodzi, ale postanowiłam na każdym (nawet zakończonym) blogu wstawić informację o nowym opowiadaniu. Tak więc, zapraszam na Heartbeat, czyli historię Mikey i Zayna.

http://heartbeat-zaynmalikff.blogspot.com/


Heartbeat to historia osiemnastoletniej Mikaeli Forbes, która po przeprowadzce do Londynu, poznaje Zayna Malika. Zayn to jeden z tych mężczyzn który gdy coś chce, to to dostaje, nie ważne jak i za jaką cenę. A on chce Mikaeli.

Dziewczyny są jak lalki, możesz ją ubrać, możesz ją rozebrać, możesz się nią bawić, pobić wyrzucić, rozwalić.
Ale zapamiętaj to sobie, prawdziwy mężczyzna nie bawi się lalkami.

Zapraszam do komentowania, to dla mnie bardzo ważne x

czwartek, 27 sierpnia 2015

Epilog

Odsunęłam się na kilka kroków od drzwi.
- Nie Zayn - powiedziałam w końcu - Nie kochasz mnie. Nie potrafisz kochać.
- Astrid ja..
- Mylisz się. Mylisz zauroczenie z przywłaszczeniem sobie osoby. Bo przywłaszczyłeś mnie sobie.
- Wcale nie - uderzył w drzwi, a ja podskoczyłam przerażona. On mnie nie kocha, jest potworem którego nigdy nie kochano. Nie wie czym jest miłość. Wmawia sobie. Sam interpretuje to pojęcie, na własny, całkowicie pokręcony sposób. Usiadłam na łóżku. Oświeciło mnie. Zajrzałam pod nie i wyjęłam po cichu pudełko po butach z którego wyjęłam pistolet. Wpatrywałam się broń. Przyłożyłam ją sobie do skroni zaciskając oczy i starając się nie płakać. Miałam nacisnąć spust kiedy pomyślałam o Kaylee. Nie mogę jej zostawić, nie z Zaynem. Przeniosłam wzrok na drzwi zastanawiając się czy wciąż tam stoi.
- Mówisz że mnie kochasz. Więc czemu mi to robisz? Czemu mnie bijesz? Czemu mnie gwałcisz? - spytałam zaciskając palce na zimnym pistolecie. Słyszałam jak zsunął się po podłodze i oparł o drzwi.
- Ja.. Nie wiem Astrid. Naprawdę nie wiem.
Zacisnęłam usta i wstałam. Złapałam za klamkę drzwi które o dziwno ustąpiły. Siedział plecami do mnie. Przyłożyłam pistolet o tyłu jego głowy. Zaśmiał się cicho.
- Do zobaczenia w piekle Astrid - wyszeptał, po tych słowach, nacisnęłam spust.
Opadłam na kolana gdy ciało Zayna poleciało bezwiednie na podłogę. Nie mogłam oderwać wzroku od dziury w jego głowie. Usłyszałam krzyk, dopiero po chwili zrozumiałam że to mój własny krzyk. Korytarz był pokryty krwią. Krzyczałam, a po moich policzkach spływały łzy. Zacisnęłam oczy i pociągnęłam się za włosy. Zabiłam człowieka. Zabiłam mojego oprawcę Zayna Malika.
- Astrid? - usłyszałam Kaylee i to jak porusza się klamka.
- Nie! - wrzasnęłam - Nie wychodź Kaylee!
Klamka wróciła na swoje miejsce.
- Co się stało? - spytała swoim wysokim dziecięcym głosikiem.
- Siedź w pokoju Lee. Powiem ci kiedy możesz wyjść, dobrze? Siedź u siebie - rozglądałam się z paniką w oczach. Nie mam pojęcia jak wyprowadzić Lee z domu. Jak mogłam wcześniej nie pomyśleć o tej broni którą dostałam od Tristana. Zabezpieczyłam pistolet i wsunęłam go w jeansy. Złapałam Zayna za koszulkę i pociągnęłam do pokoju. Zamknęłam drzwi od sypialni. Oparłam się o drzwi i znowu rozpłakałam. Usłyszałam jak ktoś wchodzi do domu. Automatycznie sięgnęłam po broń i wycelowałam w osobę. Niall stanął w korytarzu. Zatrzymał wzrok na broni którą ściskałam i mierzyłam w niego. Rozejrzał się po korytarzu.
- A.. Zayn..? - spojrzał się na ścianę pokrytą krwią i niezidentyfikowanymi częściami Zayna.
- Nie żyje - wyszeptałam patrząc mu w oczy.
- Byłem absolutnie pewien że nie miałabyś jaj żeby go zabić, żeby kogokolwiek zabić - powiedział przestępując z nogi na nogę.
- Ale miałam. I nie zawaham się zrobić tego znów - odbezpieczyłam broń. Uniósł ręce w geście kapitulacji. Nienawidzę siebie za to że zabiłam człowieka, za to że celuję do innej żywej istoty. Opuściłam broń i zaczęłam płakać - Wyjdź stąd, wyjdź do cholery.. - wyszeptałam.
- Jesteś niezniszczalna Astrid, przeżyłaś najgorszy horror a i tak potrafiłaś to wytrzymać.
Gdy wyszedł opadłam na kolana nie zważając na to że wszędzie jest krew i tak jestem cała w jego krwi. Schowałam twarz w dłoniach.
Niezniszczalna? Jestem całkowicie zniszczona, już do końca życia będę.

It's time to say Goodbye!
Kończę to fanfiction z kilku powodów, między innymi dlatego że zaczyna się szkoła. Inna sprawa to to że pomysły na to fanfiction są zdecydowanie ograniczone a moja wyobraźnia ma swoje granice i koniec. Mam nadzieje że nie zabijecie mnie za taki koniec choć zdecydowanie się Zaynowi należało, tak? Muszę powiedzieć że ta historia była tylko w połowie napisana tak jak chciałam, początek zdecydowanie wyszedł po mojej myśli, kontynuacja to już na spontan wszystko. 
Nie wiem czy będę zakładać nowe opowiadania, na tą chwilę mam w planie jego o Zaynie ale nie wiem czy je zaczynać. 
Postaram się w miarę możliwości kontynuować Ravenna oraz historię Carter i Nialla (tytuł jest za długi by go ciągle pisać). 
Kocham Was, hug ya x
Ostatni raz ładnie machamy do Astrid i zwłok Zayna, małej Kaylee siedzącej w pokoju i Nialla który sobie poszedł. 
Może kiedyś tu wrócicie, może nie. 
Czas pokaże :) x

sobota, 22 sierpnia 2015

Rozdział 17

Wypuściłam drżący oddech gdy Zayn o 7 rano odpiął moje kajdanki jednocześnie każąc zrobić Kaylee i sobie śniadanie. Wcześniej, w rezydencji Malika, przynajmniej nie musiałam robić za jego służącą.
Zrobiłam jajecznicę dla Zayna i miskę płatków dla Kaylee. Postawiłam przed nimi śniadanie i chciałam iść do pokoju ale Malik złapał mnie za łokieć.
- Co z twoim śniadaniem? - uniósł brwi.
- Nie jestem głodna - powiedziałam cichym i drżącym głosem.
- Siadaj - kiwnął na wolne krzesło. Wstał i wziął czysty talerz, ze swojej nieruszonej porcji jajecznicy oddzielił równą połowę i przerzucił na drugi talerz, podsunął mi go - Jedz.
- Nie mam ochoty - wymamrotałam patrząc na swój talerz.
- Czy wyglądam jakby mnie to obchodziło? Masz to zjeść - warknął i wziął widelec. Jadł, a ja niechętnie chwyciłam widelec. Już miałam zacząć jeść kiedy zobaczyłam czerwone plamy na dłoni Kaylee. Złapałam ją za rączkę i przyjrzałam się jej skórze.
- Co to Lee? - spytałam przesuwając po tym kciukiem.
- Swędzi - wzruszyła ramionkami kontynuując jedzenie płatków.
- Musimy iść z tym do lekarza - powiedziałam cicho puszczając jej dłoń - Masz takie plamy gdzieś jeszcze?
Odchyliła kołnierzyk koszulki nocnej pokazując mi czerwone plamy na dekolcie. Uniosłam brwi i wzięłam ją na kolana przyglądając się wysypce - Bardzo swędzi?
Pokiwała głową, a ja przygryzłam wargę.
- Wydzwonię miejsce u lekarza - odparłam sadzając ją z powrotem na krześle i sama wstając.
- Nie wyjdziesz nigdzie Astrid - usłyszałam Zayna gdy szłam do siebie - Poza tym nie masz chyba telefonu, tak?
Przymknęłam oczy i dopiero po chwili spojrzałam na niego przez ramię.
- Kaylee źle się czuje - powiedziałam - Musi iść do lekarza, ta wysypka wygląda dziwnie.
- Nie. Wyjdziesz. Z. Tego. Domu. Astrid - powiedział patrząc mi w oczy.
- Ona się będzie z tym męczyć! - krzyknęłam - Nawet nie wiem co to jest! Musi to zobaczyć lekarz!
- Da radę, Kaylee? Chyba nie jest tak źle kwiatuszku? - zwrócił się do niej. Wzruszyła ramionkami i wróciła do jedzenia płatków - Widzisz? Kaylee jest niezwykle dzielna. Jedz Astrid, pewnie już wystygło - zaczął jeść. Stałam chwilę w miejscu, podeszłam do stołu i zabrałam Zaynowi talerz i wrzuciłam go do zlewu, mimo jedzenia które na nim zostało. Moja siostra musi iść do lekarza, a ten dupek nie będzie mnie więził w moim własnym domu. Patrzyłam jak kładzie widelec na stole - Lee, skończysz u siebie jeść? - powiedział zbyt spokojnie.
- Już skończyłam - pokazała pustą miseczkę. Zostawiła naczynie na stole i wyszła z kuchni, gdy szła obok mnie pogłaskałam ją przelotnie po głowie. Gdy Zayn usłyszał zamykane drzwi pokoju wstał tak szybko że krzesło się przewróciło. Spoliczkował mnie na co tylko sapnęłam.
- Jesteś głupia - warknął patrząc mi prosto w oczy - Powinienem cię.. - sięgnęłam po talerz ze zlewu i rozbiłam go na głowie Malika. Zatoczył się do tyłu i wpadł na stolik. Pobiegłam do drzwi i wyszłam przez nie. Dałam radę przebiec przez ogródek a znowu zostałam przez kogoś powalona. Zaczęłam płakać i wcisnęłam twarz w chodnik na którym wylądowałam. Wiem że starłam sobie policzek gdy Niall znowu mnie popchnął, a nawet nie policzek, połowę twarzy.
- Wstawaj - warknął chłopak i złapał mnie za ramię.
- Nienawidzę Was - wyszeptałam i obróciłam się na plecy. Wymierzyłam kopniaka w krocze. Gdy on opadł na kolana jęcząc z bólu, ja szybko wstałam i zaczęłam biec - Pomocy! Pomocy! - wrzeszczałam, zatrzymałam się na przystanku autobusowym widząc starszego mężczyznę - Błagam, niech pan zadzwoni na policję.. Błagam, szybko zanim..
- Olivia, skarbie - usłyszałam Zayna i poczułam jak obejmuje mnie od tyłu. Zaczęłam piszczeć i się szarpać.
- Niech Pan ją puści - staruszek podniósł się z ławki patrząc złowrogo znad okularów.
- To moja dziewczyna, niech się Pan nie przejmuje, ma nie po kolei w głowie..
- Pan to Zayn Malik - mężczyzna otworzył szeroko oczy które skierował na mnie - Astrid Brooks. Pan jest-
- Nie! - krzyknęłam ale było za późno a Niall uderzył czymś starszego pana w głowę - Nie! Nie! Nie! -
starałam się odepchnąć Malika. Zaciągnęli mnie z powrotem do domu. Spojrzałam na Zayna i zauważyłam rozcięcie na głowie, prawdopodobnie od tego talerza. Gdy byliśmy w korytarzu, stałam bez ruchu czekając na to co zrobi Zayn. Uderzył mnie pięścią w brzuch, a ja znowu zdusiłam krzyk. Upadłam na kolana i skuliłam się z bólu - Kurwa - wyszeptałam zaciskając oczy. Złapałam się za brzuch i rozchyliłam powieki, patrzyłam na czubki butów Zayna - Zabij mnie. Zabij mnie od razu. Nie chcę już więcej musieć na ciebie patrzeć - wyszeptałam. Uniósł mnie za ramiona i popychając zaprowadził do mojego pokoju. Byłam pewna że wejdzie za mną i zgwałci mnie czy nie wiadomo co zrobi ale on tylko wepchnął mnie do pomieszczenia i zamknął drzwi. Usiadłam na łóżku, wiedziałam że stoi wciąż przy drzwiach więc wstałam i oparłam czoło o drewno i zacisnęłam dłoń na klamce - Tniesz się wciąż? - spytałam dostatecznie głośno. Skrobałam paznokciem drzwi przed moimi oczami - Spytałam się o coś.
- Nie - poznałam w jego głosie że kłamię. Zaśmiałam się cicho.
- Żałosny jesteś. Aż dziwne że jeszcze się nie zabiłeś. Co cię powstrzymuje? - warknęłam.
- Ty - powiedział cicho, stojąc chyba tak samo jak ja. Przestałam wbijać paznokieć w drzwi i wpatrywałam się w drewno.
- Niby czemu ja? - spytałam nie podobnym do siebie głosem. Czemu ja? O co mu chodzi? - Jestem powodem twojej żywotności? Chcesz mnie bardziej ukarać czy co?
Słyszałam jak odchodzi od drzwi. Uderzyłam w nie.
- Wracaj tu! Odpowiedz mi! - krzyknęłam waląc w drzwi i je kopiąc - Bądź choć raz mężczyzną! Teraz jesteś tchórzem!
- Wiesz że jestem mężczyzną. Wczoraj ci do udowodniłem, wiele razy gdy byłaś wiesz gdzie - powiedział znowu będąc przy drzwiach.
- Już ci tłumaczyłam że kobiecość nie zależy od piersi, a męskość nie zależy od penisa ani możliwości gwałtu, Zayn - uderzyłam w drzwi otwartą dłonią, aż mnie zapiekła - Chcę prawdy! Chcę wreszcie usłyszeć choć trochę prawdy!
- Bo cię kocham, Astrid!

Rozdziały na Unbreakable, I Just Wanna Feel That i Have You Near To Me i Ravenna będą jeszcze nie wiadomo kiedy (w ruchomych (bardzo ruchomych) datach) bo trzeba się już szykować do szkoły *ociera łzy* A co do tego, jeszcze nie wiem jak w ogóle będzie z blogami. Nie chcę ich zawieszać ani w ogóle zamykać ale na pewno rozdziały nie będą często bo jestem w ostatniej klasie i muszę zacząć pracować by trafić do porządnej (kolejnej) szkoły (którą prawdopodobnie znienawidzę). Hug ya x

poniedziałek, 17 sierpnia 2015

Rozdział 16

Z moich ust uciekł zduszony jęk, chciałam zamknąć drzwi ale wdarł się do środka.
Zayn Malik. Zayn Malik ubrany w czarną bluzę z kapturem nasuniętym na głowę. Na bluzę założył czarną skórzaną kurtkę. Zdjął kaptur i zamknął za sobą drzwi na zamek. Złapał mnie za szyję i przycisnął mnie do ściany. Wierciłam się i złapałam do za rękę, prawie się dusiłam.
- Nie odpowiedziałaś, nie ważne, wiem że nie mogłaś się doczekać mojego powrotu - wysyczał patrząc mi prosto w oczy.
- P-puść m-m-mnie - wykrztusiłam - B-b-błagam, Z-Zayn..
- Olivia, Astrid? Jak mam do ciebie mówić? - zacisnął palce na mojej szyi.
- Zayn? - to był moment gdy na głos Kaylee, Zayn puścił mnie, a ja upadłam na podłogę łapiąc szybko powietrze w płuca. Przymknęłam oczy i po chwili zerknęłam w bok.
- Cześć skarbie - Zayn ukląkł przy niej i przytulił. Patrzyłam na to spanikowana.
- Zostaw ją! - wychrypiałam próbowałam się podnieść, wstałam i spojrzałam na niego.
- Tęskniłaś? Bo ja tak - pogłaskał moją siostrę po głowie.
- Tak! - rzuciła mu się na szyję i przytuliła mocno.
- Kaylee - wyszeptałam. Uniosła na mnie wzrok.
- Miałyśmy jeść, zjesz z nami? - zapytała mimo tego że kręciłam głową. Złapała Zayna za rękę gdy stanął prosto i zaprowadziła go do kuchni. Ruszyłam biegiem do sypialni gdzie zostawiłam komórkę, już miałam urządzenie w rękach kiedy ktoś owinął mnie ramionami w pasie i pociągnął do tyłu. Pisnęłam, a Zayn zabrał mi telefon i rzucił nim o ścianę tak że się roztrzaskał. Poczułam łzy w oczach.
- Miałeś być w więzieniu - załkałam - I nigdy na nie znaleźć - wyszeptałam. Nienawidzę go.
- Oddaj mi wszystkie telefony, teraz - powiedział mi do ucha groźnym głosem. Zadrżałam, weszłam do pokoju Kaylee i z szafki przy łóżku wyjęłam drugi telefon, podałam go Zaynowi który szedł cały czas za mną. Rzucił go na podłogę i do tego zdeptał butem. Przełknęłam łzy - Nałóż mi spaghetti, wygląda pysznie, a ja jestem okropnie głodny. Kaylee czeka na nas, ogarnij się najpierw.
Zaczekałam aż wyjdzie, pozbierałam szczątki komórki z podłogi i wrzuciłam części do kieszeni szarych dresów. Wytarłam wierzchem dłoni mokre policzki i siąknęłam nosem. Weszłam do kuchni, siedzieli przy jednym stole śmiejąc się do siebie. Gdy Kaylee na mnie spojrzała uśmiechnęłam się sztucznie. Wyjęłam trzeci talerz i nałożyłam na niego porcję. Usiadłam naprzeciwko Zayna i podałam mu jedzenie. Wziął widelec, tak samo jak Kaylee, nawinął makaron z ociekający sosem. Zaczął jeść a ja tylko się na niego patrzyłam. Chciało mi się wymiotować. To miało się skończyć, miał nigdy nawet nie stać w odległości 10 metrów ode mnie, a on siedzi obok mnie. Koszmar powrócił.
- Wyborne - powiedział zerkając na mnie z podejrzanym uśmieszkiem - Twoja siostra niesamowicie gotuje -zwrócił się do Kaylee na co pokiwała energicznie głową - Wystygnie ci Astrid - powiedział patrząc mi w oczy i podał mi czysty widelec.
- Jak wyszedłeś? - spytałam zamiast tego. Zatrzymał widelec w powietrzu w połowie drogi do ust wpatrując się w stół. Zacisnął usta i odłożył widelec.
- Myślę że zdajesz sobie sprawę iż nie jest to temat do miłego, spokojnego obiadu - powiedział nie patrząc na mnie tylko na jedzącą na Kaylee.
- Jak. Wyszedłeś. Z. Więzienia? - wysyczałam będąc całkowicie pewna że nie zrobi mi krzywdy przy Lee.
- Mam bardzo dobrego adwokata który po pół roku nienagannej odsiadki załatwił mi areszt domowy, tak, kilkuletni areszt domowy. Nie mogę przekraczać progu mieszkania w Bradford, mojej rodzinnej miejscowości.
- Jednak tu jesteś - powiedziałam trochę nie rozumiejąc. Jak w takim razie dostał się tutaj?
- Nawet nie wiesz jakie osoby korzystały ze specjalnych usług, chyba wiesz o jakie usługi mi chodzi? - zacisnęłam usta gdy zaznaczył to słowo - Jeden z nich, amator Sashy, to sędzia, poznałaś go na rozprawie, czyż nie? - uśmiechnął się do mnie. O nie. To dlatego jego wyrok był taki.. delikatny - Mój kurator, uwielbiał Miriam. Osoba która zarządziła mój areszt domowy to jeden z twoich klientów - wzięłam głęboki i drżący oddech - A ten który założył opaskę na kostkę mojej nogi, raz był w Miriam. Założył ją dość luźno.
- Nienawidzę cię - prawie wyplułam te słowa.
- Również tęskniłem kochanie - wrócił do jedzenia. Z trudem powstrzymywałam kolejne łzy. Miałam ochotę włożyć głowę do piekarnika, ale jest elektryczny więc tylko by mnie wyśmieli. Wyskoczyłabym może przez okno ale jesteśmy na parterze. Parter, sąsiedzi.. Cholera, tak!
Wstałam z krzesła.
- Muszę do toalety - powiedział i odwróciłam się na pięcie. Weszłam do pomieszczenia i otworzyłam okno, wyskoczyłam z niego na trawnik. Byłam już przy drzwiach kiedy ktoś mnie popchnął. Upadłam w trawę jęcząc z bólu.
- Oh, prawie zapomniałem jaka nieposłuszna jesteś - usłyszałam znajomy głos. Uniosłam wzrok i poznałam twarz Nialla.
- Nie.. - wyszeptałam. Podniósł mnie za łokieć  pociągnął do domu - Błagam Niall, błagam ja..
- Spędziłem kilka miesięcy w pudle przez ciebie - warknął do mnie na co siąknęłam nosem - Sam zrobiłbym ci krzywdę, jednak zostawiam to Zaynowi, bo ja dostałem tylko 5 lat więzienia, on 25 i do tego zrujnowałaś wszystkiego jego interesy i reputację. Zasłużyłaś na wszystko co ci zamierza zrobić, wiesz?
- Zrobię wszystko Niall, wszystko błagam - załkałam i złapałam go za koszulkę gdy staliśmy przy drzwiach. Spojrzałam mu w oczy - Nie powiem nikomu że tu byłeś, tylko że Zayn tu przyszedł. Błagam. Nie wiesz jak to..
- Nie ufam ci Astrid, jestem pewien że wrobisz wszystkich by ochronić swój tyłek - otworzył drzwi i wepchnął mnie do środka. Upadłam na kolana, a blondyn wszedł za mną do środka i zamknął za nami drzwi - Zayn!
Skuliłam się i schowałam twarz w dłoniach.
- Astrid? - usłyszałam piskliwy głosik Kaylee z jej pokoju.
- Shh, śpij, muszę porozmawiać z twoją siostrą - powiedział do niej Zayn stojąc w drzwiach pokoju. Drżałam ze strachu, nie chciałam by tu był, by nie dotykał, by na mnie patrzył.
- Ale..
- Nie martw się, będziemy za ścianą - uśmiechnął się do niej na co poczułam przypływ złości ale wszystko to stłumił obezwładniający strach gdy zamknął drzwi i spojrzał na mnie - Wiedziałem że coś takiego zrobisz. Myślisz że byłbym taki głupi i przyszedł sam? Wiem również że twoje krzyki nic nie dadzą - ukląkł przede mną i złapał mnie boleśnie za brodę i zmusił do spojrzenia na swoją twarz - Masz lęki nocne, koszmary, drzesz się na całą okolicę. Przyzwyczaili się już, prawda? - udawał że go to martwi ale uśmiechał się - Jeżeli będziesz wrzeszczeć, wszyscy pomyślą że znowu ci się śnię, tak? - pogłaskał mnie po policzku by za chwilę w niego uderzyć. Krzyknęłam bez głośnie rozchylając tylko wargi i zaciskając powieki. Nie chcę by Kaylee to widziała. Nie krzyknę, nie dam mu satysfakcji - Spokojnie Astrid, jeżeli martwisz się o sen naszej słodkiej Kaylee, to prześpi całą noc. Trzęsienie ziemi by jej nie obudziło - zaśmiał się cicho.
- Podałeś jej coś?! - pisnęłam.
- Tak. Mamy do pogadania i nie chciałem by nam przeszkadzała.
- Zaszkodzi jej to? - spytałam cicho.
- Oczywiście że nie. Nie skrzywdziłbym jej - odparł przekrzywiając głowę. To było zadziwiające, relacja Zayna i Kaylee. Przy mojej siostrze stawał się inną osobą, dbał o nią, martwił się..
- Skąd mam mieć pewność? - zmrużyłam oczy - Przecież lubisz gdy moja płeć cierpi - zacytowałam jego słowa sprzed kilku miesięcy. Pamiętam wszystko co do mnie mówił, jego wypowiedzi męczyły mnie każdej nocy sprawiając że budziłam się z krzykiem i łzami w oczach.
- Ale Kaylee nie jest kobietą, nie skrzywdziła, nie potrafiłaby teraz nawet nikogo skrzywdzić.
- Ty chyba nie chcesz z nią.. - zaczęłam myśląc o najgorszym. Skrzywił się na moje słowa.
- Popierdoliło cię? Kaylee jest dla mnie jak siostra, nawet jak córka. Nigdy bym jej nie dotknął - wywrócił oczami.
- Córka? - prychnęłam na co znowu mnie spoliczkował. Sapnęłam z bólu. Złapał mnie za włosy i podciągnął do góry. Szybko podniosłam się będąc pewna że za chwilę mnie oskalpuje. Wepchnął mnie do mojej sypialni i odwrócił się do Nialla - Pilnuj drzwi, obu. I Kaylee i wejściowych. Gdyby się obudziła, wiesz co i jak masz jej podać - skinęli do siebie głowami, a ja obeszłam łóżko tak że gdy Zayn zamknął drzwi staliśmy naprzeciwko siebie. Parsknął śmiechem, ale nie był to przyjemny śmiech.
- Chcesz się bawić, Astrid? - uniósł brwi. Sięgnął do tylnej kieszeni spodni, z jednej wyjął kajdanki, a z drugiej pudełko z prezerwatywami. Zaczęłam się krztusić łzami gdy rzucił te rzeczy na łóżko - Świetnie, wiesz że lubię zabawy - powiedział mrużąc oczy.
- Z-Zayn, błagam, nie rób czegoś, czego potem możesz żałować - mówiłam bardzo szybko, trzęsąc się i licząc że nie zabraknie mi czasu i uda mi się go jakoś przekonać - Jeżeli teraz stąd wyjdziesz, policja nie dowie się że tu byłeś. W przeciwnym razie..
- Co? Co w przeciwnym razie? - założył ręce na klatce piersiowej wyraźnie rozbawiony moją wypowiedzią i nie dokończoną groźbą.
- Masz do mnie zakaz zbliżania. Do Kaylee też. Dowalą ci jeszcze kilka lat wyroku i na pewno nie spędzisz ich w areszcie domowym - powiedziałam poważnie na co on tylko się zaśmiał.
- Policja i tak się nie dowie, wiesz czemu? - sięgnął po kajdanki i uśmiechnął się do mnie przekrzywiając głowę. Powoli zaprzeczyłam - Ponieważ, nie wyjdziesz z tego domu - w sekundę dobiegł do mnie i rzucił na łóżko. Szarpałam się i krzyczałam. Wrzeszczałam "Pomocy" ale tylko dostałam za to pięścią w brzuch. Skuliłam się, pociągnął mnie za ręce i przypiął je do ramy łóżka. Rzucałam się gdy chciał ze mnie zdjąć ubrania. Kopnęłam go w krocze gdy chciał ściągnąć ze mnie dresy. Złapał się za bolące miejsce, chwilę potem spojrzał na mnie wściekły. Wszedł na mnie i siłą zdjął ze mnie spodnie. Zerwał ze mnie bieliznę, dosłownie, rozerwany materiał moich białych majtek rzucił gdzieś na ziemię.
- Błagam - wyszeptałam słabym głosem - Zayn, błagam..
Zmrużył oczy i złapał za dekolt mojej czarnej bluzki i od góry do dołu rozerwał materiał. Nie miałam stanika, a oczy Zayna zalśniły gdy to zauważył. Łzy spływały po moich policzkach, chciałabym żeby to był kolejny zły sen.
- Zayn - zawyłam z psychicznego bólu. Wiem co będzie - B-błagam..
- Nikt cię nie dotykał od tamtego czasu, hmm? - zaczął się rozbierać, zostawał w samych bokserkach a ja zobaczyłam na jego ciele kilka tatuaży więcej - Nawet ten pieprzony Winchester? Może właśnie tego potrzebujesz? Będziesz posłuszniejsza gdy ktoś cię przeleci?
Kręciłam się cały czas ale przytrzymał moje biodra i włożył we mnie palec. Wcisnęłam twarz w poduszkę powstrzymując okrzyk bólu. Poruszał nim aż wyjął go, odsunął się na moment by założyć prezerwatywę. Jęknęłam z bólu gdy wszedł we mnie. Schował twarz w mojej szyi i ugryzł moją skórę. Gwałcił mnie, a ja ciągnęłam za kajdanki które rozcinały mi skórę. Szarpałam się, chciałam go odepchnąć jednak nie wiele mogłam. Jest zbyt silny. Gdy skoczył, obróciłam się do niego plecami szlochając.
- O-odepniesz mnie? - spytałam cicho siąkając nosem.
- Nie.
- Pójdziesz sobie?
- Zamierzam tu zostać na jakiś czas. No wiesz. Odnowić więzy z tobą i Kaylee - spojrzałam na niego z niedowierzaniem - Nie patrz tak na mnie. Zamierzam znowu być twoim największym koszmarem, a to co stało się przed chwilą, było tylko namiastką i początkiem, Astrid.

sobota, 15 sierpnia 2015

Rozdział 15

Oglądał ktoś ten film "Dziewczyny z Przemytu"? Ja obejrzałam drugi raz (do połowy bo zasnęłam z twarzą na komputerze) i byłam tak samo wstrząśnięta jak za pierwszym razem.
Przepraszam że rozdział jest krótki i kiepski jednak wciąż źle się czuję. 

Dzień rozprawy, najprawdopodobniej będzie to najlepszy i najgorszy dzień w moim życiu. Ten horror się skończy. Ja i Kaylee będziemy bezpieczne, w końcu. Znajoma Tristana podarowała mi strój gdy usłyszała od niego o konieczności. Miałam czarną spódnicę do kolan, białą bluzkę i czarną marynarkę. Upięłam włosy i spojrzałam swoje odbicie. Stałam w łazience przed lustrem w toalecie w sądzie. Kaylee jest pod opieką kobiety która zajmie się nią w czasie rozprawy.
- Gotowa? - Tristan zastukał w drzwi toalety. Pokiwałam głową zapominając że mnie nie widzi. Wyszłam szybko i uśmiechnęłam się słabo - Będziesz musiała się z nim zobaczyć, najpewniej spojrzeć w oczy, dasz radę? Będę blisko, tuż za tobą. Usiądziesz z adwokatem, dobrze?
- Nie możesz usiąść obok mnie? - zapytałam gniotąc koniec marynarki i wiem że potem będzie to paskudnie wyglądać ale to wszystko nerwy.
- Niestety. Spokojnie, on ci nic nie zrobi, pamiętaj o tym.
- A Kaylee? Jest bezpieczna? - stanęłam przed drzwiami sali sądowej. Bałam się, cholernie się bałam. A co jeżeli dostanie mały wyrok? Albo ucieknie z więzienia? Albo jakoś się jednak na mnie zemści? On mnie wtedy zabije.
- Oczywiście. Nie martw się o nią. Chodźmy - otworzył mi drzwi. Po niedługiej chwili na sali pojawił się on. Miał na sobie kostium więzienny. Intensywny pomarańcz. Zauważył mnie od razu tak jak ja jego. Zabrakło mi powietrza gdy wbił we mnie swojego brązowe tęczówki. Był wściekły, ręce miał w kajdankach, dwóch policjantów prowadziło go gdy on cały czas patrzył tylko na mnie. Chciałam się rozpłakać. Rozprawa się zaczęła. Mój adwokat przedstawił dowody, zdjęcia, moje zeznania, zeznania Shy. Tylko ona zdecydowała się coś powiedzieć mimo iż miała nie mało do stracenia. Zebrała się na odwagę. Siedziała gdzieś z tyłu, w towarzystwie jednego z policjantów który ma ją chronić. Nagle na salę, od strony sędzi, została wprowadzona Kaylee. Automatycznie się podniosłam. Miała przesiedzieć całą rozprawę w innym pomieszczeniu, z daleka od Zayna. Zerknęłam na niego, patrzył uważnie jak moja siostra jest prowadzona na miejsce gdzie przeważnie siadają świadkowie.
- Siadaj - powiedział mój adwokat.
- Co ona tu robi?! - wyszeptałam spanikowana.
- Ma świetnego obrońce, postanowiliśmy że w ostateczności wniesiemy do sprawy to że przetrzymywał Kaylee - powiedział Tristan zza moich pleców.
- Jak mogłeś ją do tego wszystkiego wciągnąć?! - syknęłam.
- Proszę o ciszę - powiedział sędzia. Skinęłam głową - Jak ci na imię? - zwrócił się do mojej siostry.
- Kaylee - powiedziała swoim wysokim dziecięcym głosikiem. Wpatrywałam się w nią z zaciśniętymi ustami. Zdawała się nie wiedzieć co tu robi, rozglądała się po sali aż zatrzymała wzrok na Zaynie. Widziałam jak macha do niej delikatnie, a ona, na litość boską, mu odmachuje. Chciałam coś powiedzieć ale sędzia kontynuował.
- Nazwisko?
- Brooks. Kaylee Brooks.
- Ile masz lat?
- 5 - odpowiedziała nadal wpatrując się w Zayna. Chciałam wziąć ją na ręce i po prostu wyjść. Zabrać z dala od niego.
- Czy Pan Malik przetrzymywał cię u siebie w domu i..
- Ona nie rozumie - wtrąciłam. Sędzia spojrzał na mnie najpierw z dezaprobatą ale potem spojrzał na Kaylee i pokiwał głową - Pan sędzia, pyta się czy.. Zayn - z trudem przeszło mi to przez gardło - czy mieszkałaś u Zayna kiedy mnie nie było.
- Tak - uśmiechnęła się do sędzi.
- Czy musiałaś robić coś czego nie chciałaś? - zapytał znowu.
- Nie - potrząsnęła blond główką - Bawiliśmy się, oglądaliśmy filmy, chodziliśmy na plac zabaw..
- Ale nie pozwalał ci się widywać z Astrid? - gdy usłyszała moje imię przeniosła w końcu swoje oczka na mnie.
- Nie, powiedział że jest zajęta ale nie długo się zobaczymy.
- Wiesz co się działo wtedy z Astrid?
Wpatrywałyśmy się w siebie z Kaylee. W końcu potrząsnęła głową bez słowa.
- Wyrok zostanie ogłoszony po..
- Czy mogę podejść do Zayna? - zapytała nagle Kaylee. Otworzyłam usta ze zdziwienia.
- Nie - powiedzieliśmy z sędzią w tym samym czasie - Chciałbym byś zajęła miejsce obok swojej siostry - Kaylee pokiwała jakby smutna głową i ruszyła w moim kierunku. Wzięłam ją na kolana i przytuliłam mocno. Chciałam spytać czemu chciała do niego podejść ale powstrzymałam się. Po kilku minutach sędzia wrócił na miejsce, odchrząknął i spojrzał na Zayna.
- Zostaje Pan skazany na.. - zaczął sędzia. Dożywocie, dożywocie, dożywocie, prosiłam w myślach - 25 lat pozbawienia wolności.
- CO?! - wstałam patrząc z niedowierzaniem na sędzię. Spojrzał na mnie karcąco.
- Proszę usiąść Panno Brooks inaczej będę musiał nałożyć na Panią karę.
Usiadłam i odwróciłam się do Tristana. Miałam łzy w oczach.
Gdy rozprawa się skończyła załamana przytuliłam Tristana.
- On wyjdzie z tego więzienia - wyszeptałam - Wyjdzie i mnie znajdzie. Znajdzie i zabije.
- Zostajesz objęta programem ochrony świadków Astrid - powiedział głaszcząc mnie po plecach - Jutro dostaniesz wszystkie dokumenty. Nie znajdzie cię.
- A-a ty? - wyszeptałam drżącym głosem.
- Ja, ty, Kaylee i Shy dostaniemy nowe osobowości. To znaczy Shy tak jakby bo wróci do rodziny ale będzie miała taką swego rodzaju ochronę. Przeprowadzisz się, zamieszkasz gdzie indziej..
Będzie dobrze..
Dnia 14 sierpnia 2015 roku, nie byłam już Astrid Brooks, przynajmniej w dokumentach ta dziewczyna już nie istniała. Nie było też już Kaylee Brooks. Dzisiaj, 15 sierpnia 2015, jestem już Olivia Irwin i mam młodszą siostrę Clary Irwin.
Dla małej to bardzo trudne, nie wie czemu niektórzy nazywają ją inaczej, nie umie się przyzwyczaić. Nazywa mnie często Astrid co jest trudne. Chciałam wrócić do Seattle lub gdzieś w pobliżu jednak mi nie pozwolono, uznali że wtedy byłabym zbyt łatwa do znalezienia. Zostałam w Anglii. W mieście Croydon, uroczy domek na przedmieściach. Wprowadziłyśmy się tam przed wczoraj. Myślę że wszystko naprawdę teraz będzie dobrze.
*pół roku później*
- Kaylee! - zawołałam oblizując palce z sosu pomidorowego - Kochanie, obiad!
Nie mogę się odzwyczaić, jeżeli jesteśmy same w domu to mówimy do siebie prawdziwymi imionami.
- Chwila! Dokończę obrazek! - odkrzyknęła. Uśmiechnęłam się pod nosem nakładając na jeden z dwóch talerzy makaron.
- Ale szybko! - polałam porcję sosem i postawiłam na stole. Potem szybko nałożyłam na drugi talerz i ustawiłam go naprzeciw poprzedniego. Wzięłam karton soku z lodówki i szklankę, chciałam nalać kiedy usłyszałam dzwonek do drzwi. Odstawiłam sok na stół - Lee! Bo wystygnie!
- No już! - podeszłam do drzwi i przebiegłam dłonią po włosach. Złapałam za klamkę i otworzyłam drzwi. Moje oczy szeroko się otworzyły, a usta rozchyliły z niedowierzaniem.
Nie, nie, nie.
- Tęskniłaś, Astrid?